przerwa zimowa :)

Dziś post krótki .. przynajmniej tak planuję :)
Idę sobie z Alą ostatnio i zagajam rozmowę. Jak tradycyjna Polka wychodzę z  tematem "jak tam w pracy", czyli pytam o przedszkole ...
Ala - Spoko ...
ja - i co 
Ala - i tyle

No to poszłam dalej .. też tradycyjnie. Kolejny temat: "pogoda". To chwyciło :)))
ja - zimno co
Ala - no
- we ferie śniegu nie było, te się skończyły i proszę
- no właśnie
- napadało znowu
- no
- i w ogóle zimno
- no 
- nie lubię zimna
- no wiem, też nie lubię. A niektórzy lubią śnieg
- e śnieg mnie nie kręci
- dlaczego mamo?
- bo zimno
- no śnieg w ciepło nie może być niestety, bo się stopi
- no tak
- a tacie będzie zimno w głowę
- tak?
- no bo się ostrzyżył 
- a ha, to czapkę będzie nosił
- jak nie zapomni
- tak czy tak ... nic nie zmienia faktu, że zimno jest 
- no ale to normalne przecież. Ja nie rozumiem, wszyscy są źli, że było cieplej, a teraz znowu zimna zima przyszła ... przecież sami mówicie, że się przerwa zimowa skończyła ;)
zdjęcie ze strony www.polskieradio.pl
- ..... masz rację,  jak by na to nie patrzeć, nastąpił koniec przerwy w zimie :)))

seria ma swoje prawo ... tak już wiem

Udało mi się .. sukienka skończona .. zdjęcie będzie później, bo zapomniałam zrobić :)
Ale od rana jakoś dziwnie doświadczyłam na własnej skórze, i na skórze moich dzieciaków, jak prawdziwe jest pojęcie "złośliwość rzeczy martwych" ... jakby tego było mało, dowiedziałam się też, że nie należy negować istnienia tak zwanego "prawa serii" .. ale po kolei :)
Tak się poukładało, że dziś wszystko i  wszyscy byli na mojej głowie. Niby nic trudnego, nadzwyczajnego .. ale po ciężkiej nocy (Pietro chory) wszystko jest jakby ... mniej łatwe.
Sukienka spakowana, my ubrani, Ala jak mały czerwony bałwanek, Picia na ufoludka ... takie codzienne zimowe stworki :) Schodzimy do samochodu .. Na dworze -15sC (choć dałabym sobie rękę uciąć że -150;)). Zapakowałam dziatwy do autka, sama ruszyłam na odsiecz szybom :) Czynność ta kosztowała mnę 10min mojego prywatnego życia i życie moich paluszków .. dochodziły do siebie przez kolejne 30min. Wsiadam dumna i blada, zmarznięta i skostniała i ..... "nic". No nie da się tego inaczej opisać ... bo samochodzik zrobił jedno wielkie "nic". Na każda mą propozycję odpalenia, reagował tak samo:
-obecnie posiadam focha, bo mi się tak podoba. Mów do mnie i mi tam kręć koło ucha, a ja i tak będę tak nie ruszał. Sama sobie tak stój nocą na tym mrozie. Jeszcze nawet nie ma do kogo maski otworzyć.To teraz Ty sobie pomarznij, bo ja się boczę i już!
-akumulator Ci padł? zapytałam
-nic Ci nie odpowiem, aparat gębowy mi zamarzł i serce mi stanęło ... i mam focha

Nie zostało mi nic innego jak wezwać taksówkę. Wezwałam wiec (dzięki mrozom, nie było korków). Zawezmłam cały majdan, czyli: dzieci szt 2, sukienkę, torbę, buty, skrzydełka do sukienki, odnalazłam zagubione rękawiczki, szalik i różdżkę wróżki ...   i dawaj do domu po gotówkę. Doczłapałam się, fundusze taksówkowe wzięłam i wracamy do windy ... a ta się zepsuła. Nic już nie mówiłam, po prostu polazłam z tym wszystkim na nogach, te trzy piętra ... dobrze, że w dól ;)
Wsiadając do samochodu przytrzasnęłam sobie paluch drzwiami i torba mi wpadła w mokry śnieg ;)

Teraz lecę sprzątać podłogę, po tym jak Picia wysypał pastele olejne, a ja w nie weszłam ... one się wtedy tak ślicznie i skrupulatnie kruszą na drobny maczek. Czy wspominałam, że wcześniej porysował nimi (a konkretnie jedną - zieloną) ścianę, pościel, podłogę, stół i pewnie jeszcze coś :))))))))))
Na wiosnę i tak planowaliśmy malowanie :)))))))

A Ali bardzo się podobała sukienka, bo jest jak u Muszkieterek, dolną część się odczepia jednym szarpnięciem. Zostaje wtedy krótka sukienka do kolan, tak by nie przeszkadzała w walce i ratowaniu ciapowatego Księcia :))))))))))))))

sukienka

... aaaaa jutro balik, jutro balik, jutro balik .... nie ważne ile razy to napiszę. Nic nie zmieni faktu, że JUTRO BALIK ... a ja nie uszyłam sukienki. Oczywiście "propozycję" przebrania dostałam już miesiąc temu. Od tego czasu się nie zmieniła. Ala chce być Wróżką i Księżniczką i Muszkieterką :))))))
Nie zostaje mi nic innego jak lecieć i szyć ... a wam pochwalić sie dziełem z zeszłego roku:

Ala Siężniszka :) luty 2010


gdzieś mam lepsze zdjęcie .. wrzucę jak znajdę :)

tyłek trwardnieje ...

Ten post miał być o czym innym ... ale dlaczego właściwie nie o tym ;(

Och muszę wam coś opisać ... wyżalić nieco ... tylko przetrawię i poskładam się. Ostatnio spotkałam się z takim potraktowaniem, że kiedy o tym pomyślę, jeszcze dziś gorąco mi się robi ( a minął już ponad tydzień). Kiedyś ktoś mądry powiedział, że spotkam na mojej drodze trzy osoby

... Alusine chłopaki

Tak to się stało, że rodzinka u mnie spora. Biedna Ala, o Tż-cie nie wspomnę, nie do końca wszystkich ogarnia. Oczywiście są wyjątki, takie np. jak Alusine Chłopaki. Ja posiadam kuzyna, kuzyn posiada zonę, z połączenia tych dwóch osobników, wykuły się one te właśnie Chłopaki. Jest ich w dwie sztuki, oba, jak łatwo się domyślić to samczyki. Wiek ... no cóż praktycznie dorośli ... już chodzą do szkoły :) A na imię im Wojtek i Kuba.
Dom Chłopaków ma swoje zwyczaje i zasady. Jedną z nich jest forma użytkowania potocznie zwanej komórki, będącej wyłączną własnością bohaterów tej opowieści. Niby luksus, a jednak, jak nie patrzeć sprzęt jeden, właścicieli dwóch. Coby aby uniknąć przelewu krwi i dysput rodem z sejmu, rodzice postanowili rozdzielić telefon tak: Wojtek ma go w dni parzyste, Kuba w nieparzyste.
I nastał ten dzień, dzień nieparzysty .... Kuba odrabia lekcje. Wiadomo, komórka leży ... Wojtek niewiele myśląc, komórkę bierze, co się będzie biedna marnować. Kuba zauważa brak sprzętu .. znajduje Wojtka grającego sobie w najlepsze ..

Kuba - co robisz ? Dzisiaj jest mój dzień!!!
Wojtek - lekcje odrabiałeś
K - ale to mój dzień
W - ale lekcje robisz
K - Wojtek, wisisz mi dwie godziny grania w Twoim dniu !
W - e Ty jesteś jak ten pies, sam siana nie zjesz a koniowi nie dasz ...



A tu kilka zdjęcie z jednym z Chłopaków :) To było Kiedy Ala miała niewiele ponad dwa lata :)


...

Długo myślałam nad tym, co mam napisać. Długo myślałam, czy pisać w ogóle.Tym razem mój dialog z Alą zostanie w mojej i tylko mojej pamięci. Zacytuję Wam sam koniec ... długo zastanawiałam się, co o nim myśleć ... i nic nie wymyśliłam :(

- mamo, ale jak to? To teraz będzie sama babcia, bez dziadka?
- tak
- i tak już na zawsze?
- nie wiem. Co będzie kiedyś, tego nie wiem? 
- sama?
- tak, ale Aluś, rozumiesz co powiedziałam , że ...
- tak. Nie mów mi TEGO już więcej.
- ale ...
- powiedziałam. NIE CHCĘ TEGO SŁYSZEĆ. JUŻ NIGDY !!!




27.01.2011