babcia się kłóci

Co można usłyszeć jadąc do domu .... można usłyszeć wywody pierworodnej, usadowionej dupskiem w foteliku:
- .... ej mamo, nie rozumiem. Przecież Piotrek, to takie ładne imię .. nie rozumiem mamo. Tak kiedyś siedziałam i kłóciłam się z babcią, tak na wesoło. No wiesz jak się kłócić na wesoło, no nie. Wiesz ???
No, że to się nie złościsz, tylko się na śmiechy kłócisz, na wesoło no .. i wiesz jak się z nią tak kłóciłam to nie rozumiałam, co ona chce, ta babcia moja. Bo ja mówię, że Piotruś, znaczy się mój brat, to on ma mieć tak na imię i że to jest piękne imię i dla niego bardzo pasuje ... a ona mi ciągle to drugie imię kłóciła i kłóciła ...
- jakie Alu?
- nie pamiętam no ... takie cmentarne 
- ????

phi ... cierpienie Picia

moja przygoda ... śmieszna, gdyby nie to, że prawdziwa ...a przez co tragiczna

jest wtorek rano ..  5ta rano. Piotrek się budzi i woła, więc Tż do niego poszedł

Po kilku minutach słyszę przeraźliwy płacz, który trwa i trwa. Poszłam do nich, a tam Picia zwinięty w kuleczkę, Tż chce go przytulić, ale ten się nie daje i krzyczy. Dopadłam do małego, a on sie do mnie tak jakby przykleił, jak żabka, brzuch do brzucha i kurczowo trzymał. Tż poszedł ewakuować Alę .. by sie nie obudziła.
No mój rozumek i znajomość Pici, coś go cholernie bolało. A po pozach jakie przyjmował, stawiałam na skręt kiszek :(
Było tak źle że wezwałam pogotowie. Przyjechali w kilka minut. Jakoś go zbadali, kazali dać pić, Piotrek wypił i zwymiotował. Decyzja ekspresowa jedziemy na USG.
Zabrali nas do szpitala przy ulicy Krysiewicza :(, taki typowy wiecie, szpitalo / przychodnio / ostry dyżur .. gdzie badają i decydują jak leczyć, co podać itp.
Pani łaskawie się zjawiła (a swą łaskawość nie omieszkała okazać odpowiednim zachowaniem ...) po 40min. czekania, poczekalnia była pusta ....  . Nakazała dziecko rozebrać i rozpoczęła przesłuchanie .. och przepraszam wywiad:
- i co się dzieje
- małego okropnie coś boli, do tego wymiotuje, w domu wodą i tu w poczekalni żółcią ..
- dlaczego wezwano pogotowie?
  bo małego coś niemiłosiernie bolało Proszę Pani.
- tylko to ?
- tak tylko, ma jeszcze katarek, ale pomyślałam, że z tym pogotowia nie będę wzywać.
- ha, śmieszne , ale teraz już nie boli jak widzę

-no jest lepiej
- hm, no właśnie.
- proszę Pani, wydaje mi się, że objawy były dość niepokojące, skoro przyjechało pogotowie i natychmiast zabrało go tutaj, na USG!
- co, phi, na jakie USG?
- brzucha.
- to my tu zadecydujemy, czy zrobimy USG. Na razie go zbadamy.
- słucham, czyli nie jest nawet pewne to USG ?
- nie, ja tu nic nie mam o USG, o, o, o.
- co ?????
- tak, tu mam skierowanie z podejrzeniem zapalenia oskrzeli
- o matko, że co ????
- proszę mi tu oczami nie wywracać, i sie nie oburzać. Ja tu tak mam, proszę, proszę.

i pani rozpoczęła żywo i efektownie machać skierowaniem nad głową
- ale proszę też zrozumieć mnie.
- phi ... (w tle było drugie phi ... bo były dwie panie)


Zbadała Piotrka, po czym pani od drugiego phi, wręczyła mi dwa świstki:

- tu z tym na pobranie krwi z palca, tu z tym na USG. USG od 8.00 i najpierw będą dzieci umówione, potem dopiero Pani ... to sobie Pani poczeka. Wynik badania krwi będą po godzinie
- OK
.. masakra

Poszłam, na pobieranie. Przemiła Pani pobrała Pici krew, śmiała się do niego itp .. młody nawet nie zauważył, co się dzieje ... Była 7.29

Potem poszłam na USG, bałam sie wchodzić wcześniej do tamtejszej poczekalni .... nic dziwnego prawda. Ale nastała ósma ... zadzwoniłam. Uśmiechnieta pani wpuściła mnie, kazała poczekać ... pani doktor przyszła i o 8.05 byliśmy po .
Poszłam do Izby przyjęć ... tam w między czasie zrobił się tłum. ok 8.15 w Rejestracji zapytałam, czy są już wyniki Picia.
- oczywiście, już są
- a ja teraz długo będę czekać?
- nie, zaraz Panią zawołają .. bo mały już teraz nie czeka w kolejce :)
- super, dziękuje


od tamtej pory, do poczekalni weszły jeszcze trzy osoby ...

Do gabinetu weszli wszyscy, po kolei .... absolutnie wszyscy :( Poczekalnia opustoszała, zostaliśmy tylko my. Więc po kilku minutach zapytałam:
- przepraszam, a czy my tez będziemy przyjęci?
- moment, proszę czekać!


Po kilku minutach
wezwano mnie i zakomunikowano:
- tak, my tu mamy podejrzenie zapalenia dróg moczowych. Zostawiamy syna w szpitalu. Czy godzi się panie na to, automatycznie na podawanie leków ...itd
- jakie zapalenie ?
- no tak, tu jest takie podejrzenie
- ale podejrzenie, czy pewność
- pewność będzie jak zrobimy badani
- ale jak w szpitalu?
- no normalnie
- ale czy to konieczne?
- no phi, może pani odmówić, fochophi
- ale moment, ja nie wiem co robić ... szpital?
- no jak się wzywa pogotowie ....
- a ile czasu on byłby w tym szpitalu ?
- minimum tydzień
- matko ... ja muszę zadzwonić
- to proszę wyjść


zgodziłam się ... Przewieźli nas do Oddziału Dzieci Młodszych, przy ulicy
Nowowiejskiego. Jak tam było ślicznie, przytulnie ... nie wiem dlaczego, ale pomyślałam, tu może być już tylko lepiej
Byłam przerażona, na wejściu, zapytałam, czy ktoś mógłby ze mną porozmawiać :(
- proszę Pani, błagam. Ja nie chce go zostawiać w szpitalu. Czy to jest naprawdę konieczne ???
- Mama, to czemuś Ty tego wcześniej nie mówiła?
- bo, ja nic nie wiem, nie wiem czy muszę go zostawiać, nie wiem jak poważny jest jego stan ... Poza tym, mały zwija się z bólu, wzywam pogotowie, zabierają gona USG, potem słyszę, że niby z zapaleniem oskrzeli, teraz mam szpital i zapalenie dróg moczowych ...
- co ...

.... tu nie napisze co i kto mówił. Nie wiem czy mogę. A nie zrobię nic, co mogłoby zaszkodzić komukolwiek z Oddziału Dzieci Młodszych. Porozmawiano ze mną, wytłumaczono .. przeanalizowano wyniki badań. Pokierowano, uprzedzono, uspokojono ....
Panie były cudowne ... Miałam ochotę płakać z radości. Usłyszałam słowa .... musimy pamiętać i mieć podejście .. przecież Wy tu trafiacie totalnie przerażeni ...

a ja chciałam powtórzyć to, co powiedziałam we wtorek, przed wyjściem:

 

- Pani doktor,  ale Pani we, że ja Panią kocham
 

więc powtarzam :) Pani Magdo .... dziękuję. Dziękuje Wam wszystkim.


Wróciliśmy do domu ... łapaliśmy siuśki do pojemniczka itp ... 

to koniec naszej historii. Czekam na wyniki Picia ... będą dziś w naszej
przychodni .. muszę się tylko dodzwonić :)))))

.... pamiątki

- co robisz Alu?
- rysuję
- co rysujesz?
- no zobacz :)
- ale ślicznie. Bardzo mi się podoba. Chcę ten rysunek do pamiątkowych :)
- do tych, które odkładamy na zawsze, by nie zginęły?
- tak
- super. Będzie pamiątką po mnie, jak umrę
- co? 
Zaniemówiłam, usiadłam obok niej, odsłoniłam włosy z polika ...
- no tak, tak jak zdjęcia na ścianie i rysunki inne. To będzie po mnie pamiątka, jak już umrę
- tak, takie rzeczy są pamiątkami, ale
- i kosmetyki. Babcia ma na pamiątkę dziadka kosmetyki. One zostały, a on umarł
- tak, pamiątki są bardzo ważne
- i dobre, dają szczęście, jak jest smutno
- no tak 
- mamo, a czy dzieci umierają? .....

Nikt mnie nie ostrzegł,  że usłyszę to pytanie :(



pod drzewem Ala Olbrzym


 Ala Dżin w Butelce



mam nadzieję ze uda mi się ten rysunek zachować ... dla prawnuków ... na pamiątkę ... i dla Ali na 100tne urodziny :)


Pamięci Joachimka

Zidane, Guga ... tęsknię

ach zupełnie nie w temacie  będzie....
Sport. Sport jest w moim życiu bardzo ważny. Kochanka mego Tżta ma tak na imię, na drugie ma Piłka nożna .. trzeciego imienia nie podam, bo to wstyd jak sobie to trzecie imię radzi w tym sezonie :))) Jestem notorycznie zdradzana z tą panią Piłką, oraz innymi Sportowymi Paniami :)))
Ale to nie jest tak, że ja nie mam w tej sferze miłości. Mam, oj mam. Ja jestem jednak bardzie skupiona ..  mam dwóch kochanków: tenis i piłek nożny. Nie jestem jak mój Tż co to łasy na wszystko co się rusza, każdy blok sportowy jest ważniejszy niż ja ... czy odkurzanie :)
Moja miłość więdnie. Nie mam na nią czasu i już Poza tym, kiedy zaistniał Tż, sami rozumiecie ... :) i dzieci.
A były czasy, gdy po pracy siadałam w fotelu, na stoliku wino, przed oczami Liga Mistrzów ... i ten volley strzelony przez Zidane'a ... ha ha Bayern'owi :) ... I ten spór Ziadane - Figo; Ziadane - Figo; Ziadane - Figo .... który przystojniejszy, znaczy się, co ja piszę, który lepszy oczywiście .... no który, który????




oczywiście, że Zidane :)

A tenis ... och, te godziny przed telewizorem, niestety, na żywe delektowanie mnie nie stać. Ukochany Roland Garros ... ech. A tam mój jedyny, niezastąpiony, ziemny drop król  Guga .....



ach Gustavo .. tęsknię :(

rozdział Tesco

Ala ma koleżankę, może nawet więcej niż jedną, ale dziś będzie tylko o niej. Mowa o Mai, lat pięć i pół :) Z samego rana, czyli o godz. 11.20 wzięłam obie panny na zajęcia z baletu. Rozsiadły się wygodnie w samochodzie , rozpoczęły "rozmowę" ...
Maja - a wiesz Ala ... i a wiesz ciociu, że rozbudowują Tesco ?
ja - no słyszałam :)
Ala - a ja nie słyszałam :(
Maja - to teraz słyszysz
Ala - fajnie, dzięki :*
Maja - no ale jest niesamowite, że się buduje nowy cały rozdział w Tesco
Ala - no coś Ty !
Maja - no serio
Ala - łał
Maja - no naprawdę, serio na serio ... i to będzie caluteńki, nowiusieńki rozdział o zabawkach.
Ala - cały z zabawkami
Maja - no, widocznie wymyślili tyle, że się nie mieściło już :)
Ala - ale super
Maja - teraz robią ten nowy rozdział, by już nie było tak, ze nie mam miejsca
Ala - patrz (jedziemy właśnie obok Tesco) pan na dachu, robi nowy dach, nad ten rozdział nowy :)
Maja - no. Tylko mama moja była i mówiła, że na razie nic nie ma ciekawego :(
Ala - kurcze, ale może będzie
Maja - no. Może jakaś nowa Barbie
Ala - oj tak, przydałaby się :)
Maja - z pieskiem, albo kotkiem
Ala - albo z innym zwierzem
Maja - no albo ... ale z jakim?
Ala - albo z samochodem, takim innym, niż taki, co już był
Maja - a jaki był, różowy no nie?
Ala - no inny niż będzie
Maja - a może maskotki, albo lalki jakieś też będą?
Ala - ale myślisz, że będzie miejsce?
Maja - no tak, pewnie Barbie dużo będzie
Ala - ale fajnie że będzie cały dział Barbie. Mamo Ty też sie cieszysz?
ja - bardzo :))))))))))))))*