Szanowny wujku Marcinku, a może tak milczoko

Szanowny wujku Marcinku. Starałam się bardzo, stawałam na głowie, ale moje dziecko miało w tym roku ograniczone pragnienia świąteczne :)

Dla reszty wyjaśnienie :) 
Jak wiemy idą Święta. Jak wiemy Mikołaj lubi pomocne gesty ze strony dzieci, typu  "powiedz mi Złotko, co Ty chcesz"
O ile pamiętacie, w zeszłym roku, lista problemem nie była :))) . W tym jest już gorzej. Ala ma swe pragnienia,  zostały one jednak zagrabione. Nie chwaląc się, kierowałam się jedynie domysłami ...... typu "mamo, Ty wiesz ja marzę o tym domku. Ja nawet o nim śnię już".
Postanowiłam, dla dobra ogółu,  jeszcze raz spróbować skonstruować listę, tym bardziej, że wujek Marcin zadzwonił z wyrzutem, że takowej jeszcze nie posiada. Tak myślę, że rzeczywiście, zeszły rok wyglądał tak ...  srylion pozycji, a Mikołajowie tylko odhaczali swoje fanty :)). 
Więc wujku Marcinku, poświęciłam się dla Ciebie, choć jak sam widziałeś po efekcie, szału nie ma :(

Te rozmowy o prezentach, zaowocowały pomysłowością Alusi i reszty, w wymyślaniu podarków wszelakich.
Z ciekawszych był szpinak dla Ali, Persen dla Piotrusia, dla mnie ... przemilczmy to:)))). Tata nam się rozkręcił, jednak aprobaty u dzieciaków nie było widać :) Na koniec Ala wymyśliła prezent dla Tatusia: MILCZOKI. Myśleliśmy, że chodzi o jakieś czekoladki firmy Milka, którą bardzo lubimy. Młoda popatrzyła na nas, machnęła do mnie ręką, kazała nastawić ucho i wytłumaczyła:
- Milczoki mamo. Takie naklejki na usta, by tata milczał.

porozumienie dusz :)

Zastanawiałyście się kiedyś, jak to jest, posiadać w swoim Świecie istotę, zwaną potocznie człowiekiem, która rozumie was bez słów. Takie połączenie dusz, serc i pragnień. Gdzie nie trzeba mówić, bo wiemy o czym myślimy; gdzie nie trzeba pytać, bo wcześniej słyszymy odpowiedź; gdzie nie trzeba .. no właśnie, czego jeszcze?

Jak to u Was wygląda? Bo u mnie tak:

Dziś rankiem, czyli o 11:30

Ja - Ty, a Ty sie z letka nie spóźniłeś do pracy?
Tż - nie
Ja - ale jest 11.30
- no
Ja - a mówiłeś ze idziesz na 11.00
- no bo chciałem być wcześniej
Ja - ale jest później
- bo nie idę na wcześniej jednak
Ja - to na którą idziesz?
- tak na 12, może
Ja - czyli na później
- nie, wcześniej, tylko nie tak bardzo jak chciałem wcześniej
Ja - to na która masz w wpisane w planie?
- na 13
Ja - a ha
- no ale chciałem iśc wcześniej. Przecież Ci mówiłem
Ja - no nie
- a nie. To idę dziś na 13. Tylko chcę być wcześniej
Ja - no na 11 sie chyba nie wyrobisz

po jakimś czasie
- to pa
Ja - to pa
- buziak
Ja - to mi go daj
- to choć
Ja - To Ty sobie idziesz, Ty choć i daj
- no Ty choć, Ty masz do mnie bliżej 
Ja - co?
- no bliżej masz ...

zbrodnia i kara ...

Dziś też dialog z samochodu :)
Ala - mamo, a czy cały czas można złapać bandytę?
Ja - co?
A - no, czy złodzieja można teraz też i wcześniej?
J - tak. Przestępców łapie policja, a ona pracuje cały czas. Jedni kończą, inni zaczynają pracę.
A - tylko klatka musi być pusta, tak?
J - jaka klatka?
A - no, to mieszkanie w więzieniu. Bo jak się złodzieja złapie, to musi być pusta, by było go gdzie zamknąć, tak?
J - nie do końca. Mogą mieszkać w kilkoro w jednej celi, bo ta klatka, to cela.
A - ale to zawsze są wolne miejsca i jak policja złapie, to się go wsadza?
J -  jak policja złapie, to zawozi do aresztu. Tam decydują czy go wypuszczą, bo  może jednak jest niewinny. Ewentualnie rusza machina procesowa itp. Jak takiego jednego z drugim skarze sąd, wtedy idzie do więzienia.
A - czyli w tym czasie, można obdzwonić więzienia i poszukać miejsca. Tak jak tata szuka noclegów w górach?
J - no tak. Część logistyczna, też wtedy ma miejsce :))))
A - i na jak długo idzie do więzienia?
J - różnie, zależy co zrobił. Jak zrobił coś mało złego, to może nawet być uniewinniony, lub dostać wyrok w zawieszeniu (tu wytłumaczyłam co to takiego). Przy gorszej zbrodni, może dostać kilka, a nawet więcej lat.
A - a kiedy jest pstryczek?
J - stryczek, tak?
A - no
J - w Polsce nie ma kary odbierającej życie.
A - a w miasteczku kowbojskim był pstryczek.
J - tak, bo kiedyś taka kara była. W Polsce też i na całym Świecie, ale na szczegóły w tym temacie masz jeszcze czas.
A - i oni tak mieszkają i śpią na deskach?
J - no, to też zależy od więzienia. Ale w Polsce i ogólnie cywilizowanym Świecie warunki są lepsze, niż w miasteczku kowbojskim.
A - i się nie śpi na deskach już nigdzie?
J - są miejsca, gdzie warunki we więzieniach są bardzo złe, czasem nawet desek nie ma, śpi się na betonie.
A - to tam powinni jechać źli przestępcy, a tu i okolicy powinni był łagodni, dobrzy złodziejaszkowie. Dobry pomysł?
J - dobry :)
A - to czemu się tak nie robi?
J - to skomplikowane. Kiedyś Ci wytłumaczę :)
A - a jaka jest największa kara w Polsce?
J - zabij mnie, pewności nie mam. Na pewno jest 25 lat ...
A - ho, to dużo
J - no i jeszcze dożywocie chyba
A - jak dożycie ?????
J - dożywocie. Przestępca do końca życia zostaje we więzieniu.
A - do końca?
J - w założeniu wyroku tak.
A - i tak tam już umiera?
J - no założenie jest takie, że tam to go powinno spotkać.
A - czyli tam wymiera i potem zostają jego kości i zasypuje go piasek. Czyli spotyka go los jak dinozaury. Może go kiedyś odkopią, tak?
J - Bosz córcia ..... zaczekaj, muszę zebrać myśli, bo chwilowo jestem rozwalona ......  ale nie, nie można człowieka tak zostawić. Każdego trzeba pochować.
A - no tak zapomniałam, wtedy się robi miejsce w klatce.

... będę babcią :)))

Tak jak w tytule, będę babcią. Niby tylko przez chwilkę i tak trosze na niby, ale zawsze. Moje dziecko dostało rolę Maryi w przedszkolnych jasełkach. Maryja jak wiadomo była mamą, a co za tym idzie, ja będąc mamą mamy, będę babcią. Tak na poważnie, czy zupełnie niepoważnie, omijając kwestie wiary, powagi i uczuć... nie wnikam w miłosne historie mego dziecka. Nie pytam jak i skąd, wierzę na słowo. Skoro Świat wierzy od tysięcy lat, lub nie będąc dociekliwym, też nie pyta ... to i ja mogę. 
Ale uwaga, z uczuciem do mnie teraz proszę :))) Istnieje powód obchodzenia się ze mną jak z jakiem, przymilania się itd. Jakby nie patrzeć nie będę "zwykłą" babcią, mój wnuczek to jest  .. wnuczek przez duże "D", święcone "D" nawet. A wiecie, rodzina to rodzina. Przez chwilkę będę miała chody na najwyższym szczeblu :). 
Jako dobra mama, pomagam memu dziecku przygotować się do nowej roli. W sensie dosłownym, ćwiczymy rolę. Znaczy się przeczytałyśmy raz ... a ta wszystko zapamiętała :)))
Czując jednak zaniedbanie z mojej strony, ochoczo rozpoczęłam mini próbę w trakcie porannej podwózki do przedszkola. Umysł pięciolatka okazał się być zadziwiającym tworem. O dziwo rzecz pozornie mało ważna = chwilowa (jak rola) została w nim wyryta już na zawsze, do tego w stanie nienaruszonym. Dziwne, bo informacja o utrzymaniu porządku w pokoju narusza się co dzień, a jej skrawki wypływają z miodem przez ucho ... dziwaczność nieprawdaż.

Ale wracając, jak zwykle dialog:
Ala - i co mamo, ładnie pamiętam?
Ja - Super !!!
A - a nie mówię za cicho?
J - właściwie troszkę tak
A - no ja tak właśnie mówię
J - ale pamiętaj ze Maryja jest szczęśliwa, bo urodziła dziecko, ma synka no wiesz...
A - no nie wiem
J - no a jaka jest według Ciebie?
A - smutna
J - dlaczego?
A - nie wiem. Ale tak mi się wydaje, ze ona smuta jest.
J - to pomyśl, że jednak szczęśliwa. Matka po narodzeniu dziecka, pomimo zmęczenia, jest szczęśliwa. To bardzo radosny moment, pełen miłości, radości.
A - no tak. Ale ja chyba będę mówić cicho.
J - dlaczego?
A - bo tak mi bardziej pasuje. Może ze zmęczenia?
J - ale sama mówiłaś, ze Twoja rola jest super, bo sobie siedzisz i się nie męczysz, to skąd to zmęczenie :)))
A - bo to był bardzo ciężki poród!
J - ???

i tak sobie jechałyśmy i postanowiłam pociągnąć temat. Zawsze mnie zagnie Gargamel jeden, pomyślałam, nie teraz :):):)

J - trudny poród mówisz ...?
A - no, dziecko niby normalne, ale ja to taka mała jak na mamę, to i trudny ...
J - czyli chodzi o wielkość tak?
A - no
J - jakby kura zniosła strusie jajko (zabłysnęłam:)))))
A - no nie, no co Ty. Jakby kurczak zniósł jajko, a nie kura strusie.
J - dlaczego, a co to za różnica?
A - bo mama jest dzieckiem, a jej dziecko jest też człowiekiem tylko dzieckiem. I kurczak jest dzieckiem kury i jajko jest dzieckiem kury. A kura jest dorosła i ze strusiem to już nie są te same ludzie. Rozumiesz?!
J - a ha

Pialjaka na balkonie

Nic to, nie ma to tamto, trzeba zadbać o balkon. Po latach doświadczeń :) Weryfikacji pragnień i , co ważniejsze, własnych możliwości, wiem już czego mi trzeba. Powinnam napisać, co mogę mieć na balkonie. Co nie padnie po kilku dniach.
Ja na prawdę się staram i chęci me ogromne :)))) teoretycznie :)))
dlatego ma odezwa do was:

Potrzebna mi roślina na balkon. Mile widziane takie, coby spełniały wymagania me (może być kilka roślinów)

-nie umarnie jak nie podleje


-ma kwiatki, nawet wiele

-rozrasta się wielce i tworzy uroczy dywan roślinnościowy, czy jakoś tak

-jezeli się tak przecudnie rozrosnie, a kwiecia nie posiada, to współżyje radośnie i f uczuciu, z innym czymś, co kwiecie ma

jestem w posiadaniu balkonu usytuowanego po stronie wschodniej i słońce mam na nim do 13-14
 


Ps. Propozycja pleśni już padła, więc odhaczam

prose Pani

bywa tak, że mam kontakt z dziećmi .... małymi

- prose pani, prose pani
- tak Kacperku
- bo Patryk walnął mnie w dupę
- Patryku przeproś Kacpra. Stanowczo nie wyrażam zgody, na przemoc międzydzieciecą, wliczam to klapsy i inne kuksańce w pupę :(
- no - potwierdził Kacper - nie wolno tak w dupę walić
- Kacperku, masz rację, w dupkę  nie wolno 
- w dupkę to mnie mama po kąpaniu cmoka. On mnie w dupę walnął

Kacper i Patryk ok 3 lata 
Pani czyli ja ... stanowczo inne pokolenie :))))

babcia się kłóci

Co można usłyszeć jadąc do domu .... można usłyszeć wywody pierworodnej, usadowionej dupskiem w foteliku:
- .... ej mamo, nie rozumiem. Przecież Piotrek, to takie ładne imię .. nie rozumiem mamo. Tak kiedyś siedziałam i kłóciłam się z babcią, tak na wesoło. No wiesz jak się kłócić na wesoło, no nie. Wiesz ???
No, że to się nie złościsz, tylko się na śmiechy kłócisz, na wesoło no .. i wiesz jak się z nią tak kłóciłam to nie rozumiałam, co ona chce, ta babcia moja. Bo ja mówię, że Piotruś, znaczy się mój brat, to on ma mieć tak na imię i że to jest piękne imię i dla niego bardzo pasuje ... a ona mi ciągle to drugie imię kłóciła i kłóciła ...
- jakie Alu?
- nie pamiętam no ... takie cmentarne 
- ????

phi ... cierpienie Picia

moja przygoda ... śmieszna, gdyby nie to, że prawdziwa ...a przez co tragiczna

jest wtorek rano ..  5ta rano. Piotrek się budzi i woła, więc Tż do niego poszedł

Po kilku minutach słyszę przeraźliwy płacz, który trwa i trwa. Poszłam do nich, a tam Picia zwinięty w kuleczkę, Tż chce go przytulić, ale ten się nie daje i krzyczy. Dopadłam do małego, a on sie do mnie tak jakby przykleił, jak żabka, brzuch do brzucha i kurczowo trzymał. Tż poszedł ewakuować Alę .. by sie nie obudziła.
No mój rozumek i znajomość Pici, coś go cholernie bolało. A po pozach jakie przyjmował, stawiałam na skręt kiszek :(
Było tak źle że wezwałam pogotowie. Przyjechali w kilka minut. Jakoś go zbadali, kazali dać pić, Piotrek wypił i zwymiotował. Decyzja ekspresowa jedziemy na USG.
Zabrali nas do szpitala przy ulicy Krysiewicza :(, taki typowy wiecie, szpitalo / przychodnio / ostry dyżur .. gdzie badają i decydują jak leczyć, co podać itp.
Pani łaskawie się zjawiła (a swą łaskawość nie omieszkała okazać odpowiednim zachowaniem ...) po 40min. czekania, poczekalnia była pusta ....  . Nakazała dziecko rozebrać i rozpoczęła przesłuchanie .. och przepraszam wywiad:
- i co się dzieje
- małego okropnie coś boli, do tego wymiotuje, w domu wodą i tu w poczekalni żółcią ..
- dlaczego wezwano pogotowie?
  bo małego coś niemiłosiernie bolało Proszę Pani.
- tylko to ?
- tak tylko, ma jeszcze katarek, ale pomyślałam, że z tym pogotowia nie będę wzywać.
- ha, śmieszne , ale teraz już nie boli jak widzę

-no jest lepiej
- hm, no właśnie.
- proszę Pani, wydaje mi się, że objawy były dość niepokojące, skoro przyjechało pogotowie i natychmiast zabrało go tutaj, na USG!
- co, phi, na jakie USG?
- brzucha.
- to my tu zadecydujemy, czy zrobimy USG. Na razie go zbadamy.
- słucham, czyli nie jest nawet pewne to USG ?
- nie, ja tu nic nie mam o USG, o, o, o.
- co ?????
- tak, tu mam skierowanie z podejrzeniem zapalenia oskrzeli
- o matko, że co ????
- proszę mi tu oczami nie wywracać, i sie nie oburzać. Ja tu tak mam, proszę, proszę.

i pani rozpoczęła żywo i efektownie machać skierowaniem nad głową
- ale proszę też zrozumieć mnie.
- phi ... (w tle było drugie phi ... bo były dwie panie)


Zbadała Piotrka, po czym pani od drugiego phi, wręczyła mi dwa świstki:

- tu z tym na pobranie krwi z palca, tu z tym na USG. USG od 8.00 i najpierw będą dzieci umówione, potem dopiero Pani ... to sobie Pani poczeka. Wynik badania krwi będą po godzinie
- OK
.. masakra

Poszłam, na pobieranie. Przemiła Pani pobrała Pici krew, śmiała się do niego itp .. młody nawet nie zauważył, co się dzieje ... Była 7.29

Potem poszłam na USG, bałam sie wchodzić wcześniej do tamtejszej poczekalni .... nic dziwnego prawda. Ale nastała ósma ... zadzwoniłam. Uśmiechnieta pani wpuściła mnie, kazała poczekać ... pani doktor przyszła i o 8.05 byliśmy po .
Poszłam do Izby przyjęć ... tam w między czasie zrobił się tłum. ok 8.15 w Rejestracji zapytałam, czy są już wyniki Picia.
- oczywiście, już są
- a ja teraz długo będę czekać?
- nie, zaraz Panią zawołają .. bo mały już teraz nie czeka w kolejce :)
- super, dziękuje


od tamtej pory, do poczekalni weszły jeszcze trzy osoby ...

Do gabinetu weszli wszyscy, po kolei .... absolutnie wszyscy :( Poczekalnia opustoszała, zostaliśmy tylko my. Więc po kilku minutach zapytałam:
- przepraszam, a czy my tez będziemy przyjęci?
- moment, proszę czekać!


Po kilku minutach
wezwano mnie i zakomunikowano:
- tak, my tu mamy podejrzenie zapalenia dróg moczowych. Zostawiamy syna w szpitalu. Czy godzi się panie na to, automatycznie na podawanie leków ...itd
- jakie zapalenie ?
- no tak, tu jest takie podejrzenie
- ale podejrzenie, czy pewność
- pewność będzie jak zrobimy badani
- ale jak w szpitalu?
- no normalnie
- ale czy to konieczne?
- no phi, może pani odmówić, fochophi
- ale moment, ja nie wiem co robić ... szpital?
- no jak się wzywa pogotowie ....
- a ile czasu on byłby w tym szpitalu ?
- minimum tydzień
- matko ... ja muszę zadzwonić
- to proszę wyjść


zgodziłam się ... Przewieźli nas do Oddziału Dzieci Młodszych, przy ulicy
Nowowiejskiego. Jak tam było ślicznie, przytulnie ... nie wiem dlaczego, ale pomyślałam, tu może być już tylko lepiej
Byłam przerażona, na wejściu, zapytałam, czy ktoś mógłby ze mną porozmawiać :(
- proszę Pani, błagam. Ja nie chce go zostawiać w szpitalu. Czy to jest naprawdę konieczne ???
- Mama, to czemuś Ty tego wcześniej nie mówiła?
- bo, ja nic nie wiem, nie wiem czy muszę go zostawiać, nie wiem jak poważny jest jego stan ... Poza tym, mały zwija się z bólu, wzywam pogotowie, zabierają gona USG, potem słyszę, że niby z zapaleniem oskrzeli, teraz mam szpital i zapalenie dróg moczowych ...
- co ...

.... tu nie napisze co i kto mówił. Nie wiem czy mogę. A nie zrobię nic, co mogłoby zaszkodzić komukolwiek z Oddziału Dzieci Młodszych. Porozmawiano ze mną, wytłumaczono .. przeanalizowano wyniki badań. Pokierowano, uprzedzono, uspokojono ....
Panie były cudowne ... Miałam ochotę płakać z radości. Usłyszałam słowa .... musimy pamiętać i mieć podejście .. przecież Wy tu trafiacie totalnie przerażeni ...

a ja chciałam powtórzyć to, co powiedziałam we wtorek, przed wyjściem:

 

- Pani doktor,  ale Pani we, że ja Panią kocham
 

więc powtarzam :) Pani Magdo .... dziękuję. Dziękuje Wam wszystkim.


Wróciliśmy do domu ... łapaliśmy siuśki do pojemniczka itp ... 

to koniec naszej historii. Czekam na wyniki Picia ... będą dziś w naszej
przychodni .. muszę się tylko dodzwonić :)))))

.... pamiątki

- co robisz Alu?
- rysuję
- co rysujesz?
- no zobacz :)
- ale ślicznie. Bardzo mi się podoba. Chcę ten rysunek do pamiątkowych :)
- do tych, które odkładamy na zawsze, by nie zginęły?
- tak
- super. Będzie pamiątką po mnie, jak umrę
- co? 
Zaniemówiłam, usiadłam obok niej, odsłoniłam włosy z polika ...
- no tak, tak jak zdjęcia na ścianie i rysunki inne. To będzie po mnie pamiątka, jak już umrę
- tak, takie rzeczy są pamiątkami, ale
- i kosmetyki. Babcia ma na pamiątkę dziadka kosmetyki. One zostały, a on umarł
- tak, pamiątki są bardzo ważne
- i dobre, dają szczęście, jak jest smutno
- no tak 
- mamo, a czy dzieci umierają? .....

Nikt mnie nie ostrzegł,  że usłyszę to pytanie :(



pod drzewem Ala Olbrzym


 Ala Dżin w Butelce



mam nadzieję ze uda mi się ten rysunek zachować ... dla prawnuków ... na pamiątkę ... i dla Ali na 100tne urodziny :)


Pamięci Joachimka

Zidane, Guga ... tęsknię

ach zupełnie nie w temacie  będzie....
Sport. Sport jest w moim życiu bardzo ważny. Kochanka mego Tżta ma tak na imię, na drugie ma Piłka nożna .. trzeciego imienia nie podam, bo to wstyd jak sobie to trzecie imię radzi w tym sezonie :))) Jestem notorycznie zdradzana z tą panią Piłką, oraz innymi Sportowymi Paniami :)))
Ale to nie jest tak, że ja nie mam w tej sferze miłości. Mam, oj mam. Ja jestem jednak bardzie skupiona ..  mam dwóch kochanków: tenis i piłek nożny. Nie jestem jak mój Tż co to łasy na wszystko co się rusza, każdy blok sportowy jest ważniejszy niż ja ... czy odkurzanie :)
Moja miłość więdnie. Nie mam na nią czasu i już Poza tym, kiedy zaistniał Tż, sami rozumiecie ... :) i dzieci.
A były czasy, gdy po pracy siadałam w fotelu, na stoliku wino, przed oczami Liga Mistrzów ... i ten volley strzelony przez Zidane'a ... ha ha Bayern'owi :) ... I ten spór Ziadane - Figo; Ziadane - Figo; Ziadane - Figo .... który przystojniejszy, znaczy się, co ja piszę, który lepszy oczywiście .... no który, który????




oczywiście, że Zidane :)

A tenis ... och, te godziny przed telewizorem, niestety, na żywe delektowanie mnie nie stać. Ukochany Roland Garros ... ech. A tam mój jedyny, niezastąpiony, ziemny drop król  Guga .....



ach Gustavo .. tęsknię :(

rozdział Tesco

Ala ma koleżankę, może nawet więcej niż jedną, ale dziś będzie tylko o niej. Mowa o Mai, lat pięć i pół :) Z samego rana, czyli o godz. 11.20 wzięłam obie panny na zajęcia z baletu. Rozsiadły się wygodnie w samochodzie , rozpoczęły "rozmowę" ...
Maja - a wiesz Ala ... i a wiesz ciociu, że rozbudowują Tesco ?
ja - no słyszałam :)
Ala - a ja nie słyszałam :(
Maja - to teraz słyszysz
Ala - fajnie, dzięki :*
Maja - no ale jest niesamowite, że się buduje nowy cały rozdział w Tesco
Ala - no coś Ty !
Maja - no serio
Ala - łał
Maja - no naprawdę, serio na serio ... i to będzie caluteńki, nowiusieńki rozdział o zabawkach.
Ala - cały z zabawkami
Maja - no, widocznie wymyślili tyle, że się nie mieściło już :)
Ala - ale super
Maja - teraz robią ten nowy rozdział, by już nie było tak, ze nie mam miejsca
Ala - patrz (jedziemy właśnie obok Tesco) pan na dachu, robi nowy dach, nad ten rozdział nowy :)
Maja - no. Tylko mama moja była i mówiła, że na razie nic nie ma ciekawego :(
Ala - kurcze, ale może będzie
Maja - no. Może jakaś nowa Barbie
Ala - oj tak, przydałaby się :)
Maja - z pieskiem, albo kotkiem
Ala - albo z innym zwierzem
Maja - no albo ... ale z jakim?
Ala - albo z samochodem, takim innym, niż taki, co już był
Maja - a jaki był, różowy no nie?
Ala - no inny niż będzie
Maja - a może maskotki, albo lalki jakieś też będą?
Ala - ale myślisz, że będzie miejsce?
Maja - no tak, pewnie Barbie dużo będzie
Ala - ale fajnie że będzie cały dział Barbie. Mamo Ty też sie cieszysz?
ja - bardzo :))))))))))))))*

razem, razem ...:)

W naszym domu nie zawsze jest wesoło. Czasem jest wzruszająco. 

 

Opisana sceny miały miejsce w ubiegły czwartek.

Alę w nocy złapała jelitówka Właśnie zasnęła ...
Piotrek z nią siedział, głaskał aż zasnęła Mój mały synek uśpił swoją straszą siostrę. Wierzcie lub nie, ale widać było , że jest z siebie dumny. Wpadł do pokoju i krzycząc, skacząc pokazywał na sypialnie. Weszliśmy a on, trzymając paluszek na ustach, z dumą pokazał mi Alę :)

no to nie wszystko ... 
Powiedziałam Pici że Ala śpi i on ma zostać ze mną w pokoju .. chyba zrozumiał. Siedzieliśmy w pokoju, minęło może 5-10 minut. Nagle usłyszałam Alę, jak woła Piotrka.. pobiegłam do niej
-a Ty już nie śpisz?
-nie, bo musiałam się obudzić
-po co?
-bo Elmo się zaczął, a on kocha Elmo
fakt, zostawiłam włączony telewizor z bajkami ...
-ale on je serek, niech skończy, by nie jadł przy Tobie
-nie, niech przyjdzie, wytrzymam. Elmo jest taki krótki

rozwaliła mnie


Dzisiaj Picia miał ciężka noc, coś go boli. Teraz śpi, odsypia ... zgadnijcie kto go uśpił?
  

For Japan with love ...




Tag! Sunshine Award

Rozpanoszyły się te moje narybki ... aż o sobie głupio pisać :DDD ... więc napisałam TU


ha ha, dostałam kwiatka. 


Kwiatek przywędrował do mnie od Reni, autorki bloga Szminką po lustrze
dziękuję :*

oto zasady
1. Podziękować za wyróżnienie.
2. Zamieścić u siebie link do bloga osoby, która Cię wyróżniła :)
3. Wkleić u siebie logo wyróżnienia
4. Przekazać nagrodę do 10 blogów!
5. Zamieścić linki do tych blogów.
6. Powiadomić o tym nominowane osoby.
A na koniec - stworzyć listę rzeczy, które czynią mnie szczęśliwą.


A mój kwiatek idzie do:
Rzabby - Rzabbomanie
Cammie -Noto pięknie
Harapati - harapati 
Karmazynowy Kamyk - Karmazynowy kamyk
Kawę - Kawa 80
Katarzynę - Fiubzdziuu


Co mnie uszczęśliwiają ...
poczucie bezpieczeństwa, i święty mój, wewnętrzny spokój .... a co na nie wpływa, co mi go daje ... to już  temat na oddzielny post

pomocna dłoń ...

kto pamięta, kto? ... Ewentualnie zapytam, kto słyszał od rodziców, tudzież dziadków :)))) o Niewidzialnej Ręce :)
Ja pamiętam z dzieciństwa, taką akcję (a może bardziej, mam w głowie opowiadania o niej. Gdyż, jak widzę czas narodzin idei ma miejsce w latach 50-tych XX wieku, co wskazywało by na dzieciństwo, połączone z niemowlęctwem mojej własnej, prywatnej mamy:)) ...
Tak czy tak, Niewidzialna Ręka to akcja, idea pomocy. Dzieci, młodzież bezinteresownie pomagały innym, głównie jak pamiętam starszym ludziom. Robili to anonimowo, jedyne co pozostawiali po sobie, to znak ręki .. podobny do tego

http://50wgz.sh.org.pl/niewidzialna-r281ka1.html

nie maiłam pojęcia, że to ciągle funkcjonuje ... i to jeszcze u mnie w domu.
Rano miałam wypełnić Alusiną kartę zgłoszeniową do przedszkola. W natłoku zajęć zapomniałam o niej .... Byłam zła, bo to dość ważne. Muszę to wypełnić, tylko kiedy - myślałam
I nagle znalazłam to:

 

tylko znaku nie znalazła .. jeszcze :))))))))))

edit: na obecną chwilę zgłoszenie jest wypełnione obustronnie i pełne zieleni :)))


Tż się wtrącił

O Tż-cie jest to mało, mało i rzadko. Jednak czasem bywa. Będzie i teraz. 
Właściwie usiadłam po to by zabrać się za ka...czylija; odpisać na komentarze, oraz zamieścić post z podziękowaniem, za wyróżnienie, które dostałam od Reni :***
Nie mam zielonego pojęcia co sie dzieje, ale nic nie mogę napisać. Chcę opublikować komentarz i nic się nie dzieje. Próbowałam także na blogu u Reni, Cammie, Domi i Violl ... nic z tego. Nawet żadnej informacji nie dostałam, nawet przepraszam ja komputer nie lubię cię, nawet przysłowiowego pocałuj mnie w ... wentylator .. nic

ja - kurcze no
- co jest?
- no nie wiem
- ale co?
- nie mogę wystawić komentarza
- dlaczego, zablokowali ci coś?
- no nie wiem
- a co?
- chciałam podziękować Reni, za takie wyróżnienie .. znaczy się, to jest taka jakby nagroda, którą się wirtualnie dostaje, za bloga i ogólnie
- no ...
- no i chciałam podziękować
- to zadzwoń, albo sms-a napisz
- ....
- widzisz pomogłem Ci, widzisz jaki jestem pomocny
- tak, bardzo :)



dostało mi sie :) Versatile Blogger Award :)))

Dostało mi się, jak się cieszę. Ostatnio zaniedbuje nieco mój blog, dlatego miło, że jeszcze ktoś o nim pamięta :) A do tego jeszcze tag, jupi jupi :)


oto zasady:
A. Podaj adres bloga, który cię nagrodził:
Spot  - autorka bloga Spot

B. Napisz siedem faktów o sobie
1. Cierpię na chroniczne niedowartościowanie połączone z zakompleksieniem;
2. Kocham ciepełko i słońce / szczerze nienawidzę zimna. 
3. Mój żywioł to woda. Każda woda. Morze, rzeka, deszcz, jezioro ... a najbardziej morze w deszczu. Pałam totalną ignorancją do gór ... wyrosło to to, stoi i nic mnie mówi.
5. Jestem umysł techniczny. Uwielbiam liczyć, tabelkować, montować, kleić, składać. 
6. Lubie roić coś z niczego, szyć malować, rysować i śpiewać :) i wiadomo ... :)
7. Jestem podatna na popadanie w manie ... przez co cierpię na ciągły brak funduszy :)

Nagradzam:
Hexxanę i jej blog - Tysiąc jeden pomysłów i pasji
Reniakicię i jej blog - Szminką po lustrze
Dominkęb i jej blog - Pachnace blogowanie
Tesko :) i jej blog - Teskoblog
Pilar  i jej blog - Pilar1899
Spot  - i jej blog Spot
Il_Sole i jej blog -Alchemia smaku  

jeszcze raz dziękuje :)

 

przerwa zimowa :)

Dziś post krótki .. przynajmniej tak planuję :)
Idę sobie z Alą ostatnio i zagajam rozmowę. Jak tradycyjna Polka wychodzę z  tematem "jak tam w pracy", czyli pytam o przedszkole ...
Ala - Spoko ...
ja - i co 
Ala - i tyle

No to poszłam dalej .. też tradycyjnie. Kolejny temat: "pogoda". To chwyciło :)))
ja - zimno co
Ala - no
- we ferie śniegu nie było, te się skończyły i proszę
- no właśnie
- napadało znowu
- no
- i w ogóle zimno
- no 
- nie lubię zimna
- no wiem, też nie lubię. A niektórzy lubią śnieg
- e śnieg mnie nie kręci
- dlaczego mamo?
- bo zimno
- no śnieg w ciepło nie może być niestety, bo się stopi
- no tak
- a tacie będzie zimno w głowę
- tak?
- no bo się ostrzyżył 
- a ha, to czapkę będzie nosił
- jak nie zapomni
- tak czy tak ... nic nie zmienia faktu, że zimno jest 
- no ale to normalne przecież. Ja nie rozumiem, wszyscy są źli, że było cieplej, a teraz znowu zimna zima przyszła ... przecież sami mówicie, że się przerwa zimowa skończyła ;)
zdjęcie ze strony www.polskieradio.pl
- ..... masz rację,  jak by na to nie patrzeć, nastąpił koniec przerwy w zimie :)))

seria ma swoje prawo ... tak już wiem

Udało mi się .. sukienka skończona .. zdjęcie będzie później, bo zapomniałam zrobić :)
Ale od rana jakoś dziwnie doświadczyłam na własnej skórze, i na skórze moich dzieciaków, jak prawdziwe jest pojęcie "złośliwość rzeczy martwych" ... jakby tego było mało, dowiedziałam się też, że nie należy negować istnienia tak zwanego "prawa serii" .. ale po kolei :)
Tak się poukładało, że dziś wszystko i  wszyscy byli na mojej głowie. Niby nic trudnego, nadzwyczajnego .. ale po ciężkiej nocy (Pietro chory) wszystko jest jakby ... mniej łatwe.
Sukienka spakowana, my ubrani, Ala jak mały czerwony bałwanek, Picia na ufoludka ... takie codzienne zimowe stworki :) Schodzimy do samochodu .. Na dworze -15sC (choć dałabym sobie rękę uciąć że -150;)). Zapakowałam dziatwy do autka, sama ruszyłam na odsiecz szybom :) Czynność ta kosztowała mnę 10min mojego prywatnego życia i życie moich paluszków .. dochodziły do siebie przez kolejne 30min. Wsiadam dumna i blada, zmarznięta i skostniała i ..... "nic". No nie da się tego inaczej opisać ... bo samochodzik zrobił jedno wielkie "nic". Na każda mą propozycję odpalenia, reagował tak samo:
-obecnie posiadam focha, bo mi się tak podoba. Mów do mnie i mi tam kręć koło ucha, a ja i tak będę tak nie ruszał. Sama sobie tak stój nocą na tym mrozie. Jeszcze nawet nie ma do kogo maski otworzyć.To teraz Ty sobie pomarznij, bo ja się boczę i już!
-akumulator Ci padł? zapytałam
-nic Ci nie odpowiem, aparat gębowy mi zamarzł i serce mi stanęło ... i mam focha

Nie zostało mi nic innego jak wezwać taksówkę. Wezwałam wiec (dzięki mrozom, nie było korków). Zawezmłam cały majdan, czyli: dzieci szt 2, sukienkę, torbę, buty, skrzydełka do sukienki, odnalazłam zagubione rękawiczki, szalik i różdżkę wróżki ...   i dawaj do domu po gotówkę. Doczłapałam się, fundusze taksówkowe wzięłam i wracamy do windy ... a ta się zepsuła. Nic już nie mówiłam, po prostu polazłam z tym wszystkim na nogach, te trzy piętra ... dobrze, że w dól ;)
Wsiadając do samochodu przytrzasnęłam sobie paluch drzwiami i torba mi wpadła w mokry śnieg ;)

Teraz lecę sprzątać podłogę, po tym jak Picia wysypał pastele olejne, a ja w nie weszłam ... one się wtedy tak ślicznie i skrupulatnie kruszą na drobny maczek. Czy wspominałam, że wcześniej porysował nimi (a konkretnie jedną - zieloną) ścianę, pościel, podłogę, stół i pewnie jeszcze coś :))))))))))
Na wiosnę i tak planowaliśmy malowanie :)))))))

A Ali bardzo się podobała sukienka, bo jest jak u Muszkieterek, dolną część się odczepia jednym szarpnięciem. Zostaje wtedy krótka sukienka do kolan, tak by nie przeszkadzała w walce i ratowaniu ciapowatego Księcia :))))))))))))))