.... i z niemowlaka - dzieckiem sie stał :)


.... i już po .... minął cały rok ....
Pietro skończył roczek









Dzień minął bardzo sympatycznie .... niby normalny, ale jednak wyjątkowy.
Po południu kawka i ciacho, lody i szarlotka ... a potem tort, przy którym pracowała Alusia:)

... potem dzieci poszły spać i mogłam odetchnąć ... aż tu nagle:
dadam ... wchodzę do sypialni, a tam Piotrek stoi rześki i gotowy, a na twarzy maluje mu się pytanie gdzie imprezka, odpocząłem już :/
Po ok 15 min. usilnych prób uśpienia, poddałam się :( Przyjęłam porażkę na klatę i wzięłam PŚT do pokoju ... jego późniejsze zachowanie upewniło mnie, że to było zmarnowane 15min.
ogólnie niby wesoło, gdyby nie fakt, że byliśmy baaaaaaaaaardzo zmęczeni ....
Decyzja zapadła, zostałam z Grzdylem a Tż poszedł spać.

Krótko po tym jak zastaliśmy sami Piotrek znalazł Bobiego ...... pobawił się nim trochę i po 30 minutach, zmuszona byłam uśpić Piotrka ..... inaczej mogłam się spodziewać wizyty panów Policjantów i wręczenia mandatu :)
-Bobi to taki plastikowy piesek na kółkach ... niby dalmatyńczyk, ale ja tam nie wiem .... nie widziałam dalmatyńczyków na kółkach .. ale nie czepiam się.
-Bobi jest Bobim, bo tak nazwała go Ala ... dostała go kieeeedyś tam na gwiazdkę ... obecnie przekazała Bratu, gdyż:
*miał urodziny ... a jej idea ściepy na duży prezent się nie spodobała :(
*ona ma Sambiego .. który jest jakby bardziej inteligentny i ma sierść :)
*ona nie ma czasu zajmować się i jednym i drugim .. przecież ma też inne obowiązki: przedszkole, tort .......

czyli postanowiłam Piotra uśpić ..... co mi się udało ..... o 2. w nocy :(

Spalam całe 4h ... to się wyspałam.. za wszystkie czasy :/
Młodemu od rana włączył się zmysł podróżnika - odkrywcy. Puszczony na podłogę, ruszył tropem zaginionych okruszków, zapomnianych pod fotelami klocków .... i Bobiego .... Jak pisałam, pupilowi mojego syna, jak by to delikatnie napisać, daleko do puszystego, milutkiego, kudłatego szczeniaczka ... dlatego pizgnięcie nim o podłogę o 6.15 rano, uznałam za wielce niestosowne .. me zdanie zarysowało się grymasem na twarzy .... niestety odzewu nie było ...
Tak oto w akcie desperacji, wzięłam me dziecko i jego przyjaciela do łóżka. Następna godzina minęła mi na leżeniu w nim .... przy romantycznym poszczekiwaniu Bobiego ... Plastikowe pudło na kółkach, w łaty, udające dalmatyńczyka, wyszczekiwało sobie różne piosenki .... a przy pomocy Piotrusia, merdało jeszcze ogonkiem (na sprężynce), uroczo odbijając mi się o czoło ...
Wartość artystyczna utworów wykonywanych przez to coś była JAKAŚ dla mojego syna ... i przesłanie pewnie też niosła ... bo ile razy zabierałam głowę, przesuwając ja w bok i w bok i w bok ... to Bobi ją znajdował .... i dawaj ..... i dawaj ..... i dawaj .... hau hau hau... hau hau hau .... więc zmuszona byłam zagłębiać sie w cztery na przemian powtarzające się utwory .... aaaaa

o 8.15 do pokoju wszedł Tż i stwierdził, że jest niewyspany .... padłam (psychicznie ... bo fizycznie przecież już leżałam)

a teraz lecę napić się "kafki"

zrobię chyba dodatkową zakładkę, na wyjaśnienie słów typu "fogle", czy "kafa" itp .... coby zapobiec podejrzeniom o wrodzoną pół-mózgowość, lub mózgowości nie posiadanie ...

Kochany mój syneczku
Dziękuję Ci że jesteś ....
dzięki Tobie, od roku odczuwam spokój ducha :)...
Pokazałeś mi, jak bardzo chciałam mieć syna ...
Pokazałeś mi, jak bardzo chciałam mieć Ciebie ...
jesteś fantastycznym chłopcem ...
pamiętaj o tym !!!
życzę Ci, szczęścia i pomogę na każdym kroku spełnić to życzenie

mama

0 Responses