mama to nie Król
Ogólnie rzecz biorąc, mam problem .... choć go nie mam ... Właściwie to zastanawiam się jak uzyskać poziom względnej usłłuchalności u moich pociech. Nie narzekam na jego brak .. i powiedzmy sobie szczerze ... problem, puki co jest czysto teoretyczny ... Moja córcia ma 4 lata i jak na ten wiek ... noooo nie mogę narzekać :) Mój syn ma roczek i ... hm przyjmijmy, że roczniaki mało co rozumieją (tak, stanowczo z tym podejściem łatwiej żyć ;))
Bardzo chciałabym, by porozumienie z moimi dziećmi, opierało się na szacunku i zaufaniu ... nie na strachu ... czy ktoś zna jakiś przepis, by nigdy nie zboczyć z tej drogi?
Czy ja dobrze robię.
... było to 21 października 2009roku
Dzisiaj mnie dziecko rozwaliło z rana (rzecz się tyczy wczorajszej sytuacji, gdzie padły słowa:
Ala, dzisiaj ci odpuszczam i bierz te kalosze do przedszkola, ale od jutra zmiana, to ja i tata jesteśmy dorośli i my tu rządzimy
Ps. sądziłam, że powiedziałam: decydujemy, ale Ala odebrała jako rządzimy :()
więc dziś rano
-mamo możemy porozmawiać?-tak
-czy Ty myślisz, że to dobrze, że tu chcesz rządzić?
-co?
-no bo ty tu nie rządzisz mamo.
-nie?
-no nie. Ty nie jesteś Królem, a to nie jest Królestwo tu.
-to co ja tu robię?
-mieszkasz, jak ja i Piotruś i tata.
-a o co chodzi?-chodzi o wczoraj, jak nie oddałam kaloszy.
-chodzi, że powiedziałam, że to ja będę decydować?
-powiedziałaś, ze ty tu rządzisz, a ty tu mieszkasz mamo.
-ale ty mnie jednak musisz słuchać
-ale ja cię słucham mamo, tylko ty nie jesteś królem.
-a kim?
-mamusią...moją i Piotrusia
podobną rozmowę przeprowadziłyśmy kilka dni później:
- Ala i co z tym Królem, to kto nim u nas jest?
- nikt, my nie mamy Króla.
- a z tym rządzeniem to jak?
- nie ma rządzenia ....
- to bałagan straszny jest
- dlaczego, nabałaganiłam, tak ?
- nie no, chodzi mi, że nikt nikogo nie słucha... tak
- ja Cię słucham
- tak?
- tak ... Ty mnie prosisz i ja słucham
- zawsze?
- nie
- i co wtedy?
- tłumaczysz mi, albo wychodzisz z siebie
- tak?
- tak, tak mówisz przecież
- i co wtedy?
- nie wiem, bo nigdy nie wyszłaś ... mi się wydaje, że ty nie umiesz z siebie wyjść, tylko mnie straszysz ... a ja udaję, że Ci wierzę ..... że umiesz... moje dziecko zawsze było chętne do dyskusji :)
Bardzo chciałabym, by porozumienie z moimi dziećmi, opierało się na szacunku i zaufaniu ... nie na strachu ... czy ktoś zna jakiś przepis, by nigdy nie zboczyć z tej drogi?
Czy ja dobrze robię.
... było to 21 października 2009roku
Dzisiaj mnie dziecko rozwaliło z rana (rzecz się tyczy wczorajszej sytuacji, gdzie padły słowa:
Ala, dzisiaj ci odpuszczam i bierz te kalosze do przedszkola, ale od jutra zmiana, to ja i tata jesteśmy dorośli i my tu rządzimy
Ps. sądziłam, że powiedziałam: decydujemy, ale Ala odebrała jako rządzimy :()
więc dziś rano
-mamo możemy porozmawiać?-tak
-czy Ty myślisz, że to dobrze, że tu chcesz rządzić?
-co?
-no bo ty tu nie rządzisz mamo.
-nie?
-no nie. Ty nie jesteś Królem, a to nie jest Królestwo tu.
-to co ja tu robię?
-mieszkasz, jak ja i Piotruś i tata.
-a o co chodzi?-chodzi o wczoraj, jak nie oddałam kaloszy.
-chodzi, że powiedziałam, że to ja będę decydować?
-powiedziałaś, ze ty tu rządzisz, a ty tu mieszkasz mamo.
-ale ty mnie jednak musisz słuchać
-ale ja cię słucham mamo, tylko ty nie jesteś królem.
-a kim?
-mamusią...moją i Piotrusia
podobną rozmowę przeprowadziłyśmy kilka dni później:
- Ala i co z tym Królem, to kto nim u nas jest?
- nikt, my nie mamy Króla.
- a z tym rządzeniem to jak?
- nie ma rządzenia ....
- to bałagan straszny jest
- dlaczego, nabałaganiłam, tak ?
- nie no, chodzi mi, że nikt nikogo nie słucha... tak
- ja Cię słucham
- tak?
- tak ... Ty mnie prosisz i ja słucham
- zawsze?
- nie
- i co wtedy?
- tłumaczysz mi, albo wychodzisz z siebie
- tak?
- tak, tak mówisz przecież
- i co wtedy?
- nie wiem, bo nigdy nie wyszłaś ... mi się wydaje, że ty nie umiesz z siebie wyjść, tylko mnie straszysz ... a ja udaję, że Ci wierzę ..... że umiesz... moje dziecko zawsze było chętne do dyskusji :)
Masz za swoje, ty uzurpatorze ty ;)))