Józio ...
... to już lekka przesada ... mamy 17 maja i ... pogodę o jakiej pisałam kilka postów niżej. Do tego jak wiadomo ... "w czasie deszczu dzieci się nudzą"
i można dopisać:
"w czasie deszczu dzieci się nudzą"
no bo co tu robić jak deszcz
można mamę bić można tatę gryźć można siostrę molestować też.
Można wylać butelkę z mlekiem
piszczeć, krzyczeć, szczypać i pluć
I w dorosłych mózgach po cichu
myśl o zemście zaczyna się snuć
tak w rodzicach można obudzić żądze skryte, uśpione gdzieś
................................... uduszenia, utopienia ....... tra la la la la
Koniec ... bo mnie zamkną :)
Na szczęście Tż wczoraj wstał i zabrał Alę do leśniczówki ... okazało się, że inni nie byli tak szaleni ... ewentualnie ich dzieci, nie wygoniły ich z domu :(
Aluśka była zniesmaczona zachowaniem ludności ... i ich tchórzostwu. Jak można poddawać się i rezygnować ze spacerów ... tego bogactwa, jakie daje nam natura ... tylko przez mega wiatr i delikatnie pisząc ... zimnicho ;) ....
Jedynym elementem łagodzącym ten niesmak i poczucie osamotnienia ... był Józio .... pytacie kto to Józio ... ja też nie wiedziałam :)
tak mi to opisali Tż z Alą:
- e mamo, nic nie zrobiłam ... nikogo nie było ... a tata mi nawet nie dał piaskownicy zasiać :(
- bo zimno było
- e tam
- no wiatr ... zobacz jak wyglądałaś ... nos czerwony
- e tam
- a powiedz mamie, kogo widzieliśmy
- o mamo wiesz kogo widzieliśmy !!! (podpowiedz mi tato ... kogo????)
- Józia widzieliśmy
- no mamo ... w leśniczówce był Jóź ... to dzik jest ...
- opowiedz mamie o nim
- no dzik no ... niby dzik, a wygląda jak zwykła, czarna świnia ... tyle.
- no tak ;/
i można dopisać:
"w czasie deszczu dzieci się nudzą"
no bo co tu robić jak deszcz
można mamę bić można tatę gryźć można siostrę molestować też.
Można wylać butelkę z mlekiem
piszczeć, krzyczeć, szczypać i pluć
I w dorosłych mózgach po cichu
myśl o zemście zaczyna się snuć
tak w rodzicach można obudzić żądze skryte, uśpione gdzieś
................................... uduszenia, utopienia ....... tra la la la la
Koniec ... bo mnie zamkną :)
Na szczęście Tż wczoraj wstał i zabrał Alę do leśniczówki ... okazało się, że inni nie byli tak szaleni ... ewentualnie ich dzieci, nie wygoniły ich z domu :(
Aluśka była zniesmaczona zachowaniem ludności ... i ich tchórzostwu. Jak można poddawać się i rezygnować ze spacerów ... tego bogactwa, jakie daje nam natura ... tylko przez mega wiatr i delikatnie pisząc ... zimnicho ;) ....
Jedynym elementem łagodzącym ten niesmak i poczucie osamotnienia ... był Józio .... pytacie kto to Józio ... ja też nie wiedziałam :)
tak mi to opisali Tż z Alą:
- e mamo, nic nie zrobiłam ... nikogo nie było ... a tata mi nawet nie dał piaskownicy zasiać :(
- bo zimno było
- e tam
- no wiatr ... zobacz jak wyglądałaś ... nos czerwony
- e tam
- a powiedz mamie, kogo widzieliśmy
- o mamo wiesz kogo widzieliśmy !!! (podpowiedz mi tato ... kogo????)
- Józia widzieliśmy
- no mamo ... w leśniczówce był Jóź ... to dzik jest ...
- opowiedz mamie o nim
- no dzik no ... niby dzik, a wygląda jak zwykła, czarna świnia ... tyle.
- no tak ;/