trzy stówki :(

porobiło się ... trzysta złotych było i nie ma. Zapalenie oskrzeli u kota było i jest. Na dokładkę jeszcze co nieco. Jak policzę sobie, co mogłam nabyć za te trzy stówki, tylko zerkam na Neri i się zastanawiam, kiedy mi odda :) 
A ona, to kichnie, to łypnie okiem na mnie wrogo. No bo ja jestem ta zła. Bo po nocy spać nie dałam, gdzieś zabierałam, zawoziłam. W takie zimno, przecież kot ciepło lubi. Jeszcze coby to raz było, to nie. Pańcia się uparła i tak trzy dni / nocy z rzędu jeździła ... Pewnie z czystej złośliwości wzięłam ją do jakiegoś miejsca, gdzie kuli ją w okolice tyłka, niech policzę, no osiem razy łącznie. Pocięli łapę, krwi upuszczali ... Tak się znęcać nad chorym kotem. Do tego, jakby było mało, dotykali, macali, ściskali. Mój kot ma obecnie swoje własne znaczenie wyrażenia "zły dotyk". Kazali jeść, kazali pić, nie dali spać, że niby 25 godzin snu, to za dużo ... no dla kota ;)
Ja wiem, ja wiem, że dla pupila nie szkoda. Że ważne, by zdrowa była, ważne, że w badaniach teraz, nie później pewne nieprawidłowości wyszły .... ja wiem. Ogólnie jest lepiej. Jeszcze tydzień leki musi dostawać ... ale
... no te trzy stówki :(

.. i tyle psów na jeden metr kwadratowy, to Neri w życiu nie widziała. Oburzyło ją to wielce i załamało jednoczenie. Bo uwierzyła, że dzieci i psy rosną w siłę, nie wymrą jak miała nadzieję ... ech

no ale te trzy stówki  :(
1 Response
  1. Emma Says:

    trzy stówki to mały pikuś, moi rodzice właśnie ratują nam psa, tysiąc mało...