komplementuj mnie luby
Chciałoby się napisać: komplementuj mnie luby, jeśli tak chcesz swej zguby !!!
Dlaczego pytacie. A dlatego.
Mój ukochany Tż, o którym jest tu dość niewiele, ma czasem przebłyski romantyzmu i pragnienie mnie-rozpieszczania. Docenia wtedy, przynajmniej ma taki zamiar, mą sferę psychiczną (tak, tak wiem. Jestem szczęściarą. Mam mężczyznę, który w ogóle wie o istnieniu takowej :).), jak i fizyczną.
Dziś w przypływie dobrej woli, uniesienia chwilą, czy czymkolwiek innym, postanowił podnieść mnie oburącz, jak mniemam do góry. Niestety, jakoś krzywo stałam i jedyne co zaliczyłam, to dziurę w okolicach pośladka, wykonaną przez wbijający się kciuk mego lubego. Tż uśmiechnięty chciał rzucić żarcikiem i ... rzucił:
- no czuje tak z siedem kilo przyrosło ...
- co???
- no żarcik to był
- ja Ci dam ...
Potem, w łazience, gdy poczyniłam zarzut, że jest pleśniejącym padalcem, usłyszałam:
- kochanie no co Ty, to żarcik był. Przecież Ty jesteś takka śliczna, taka zgrabna i szczuplutka jak ... jak salcesonik
- ...
- to znaczy .. no ten ...
- ...
- nie no, kochanie, znaczy się ...
Wyszłam, bo jeszcze bym usłyszała, że się przejęzyczył, że może cieniutka jestem, jak ... jak paróweczka :)
Mój też ma podobnie ;) Ach Ci faceci :)
Pozdrawiam
Ja na wszelki wypadek w ogóle nie daję się podnosić. Co by mnie nie komplementował ;DDD
Cammie jest to słuszna założenie :)
Oj Faceci .. i ta mina typu: "ale o co chodzi"
hahaha się uśmiałam...
Moje szczęście natomiast , kiedy ostatnio zasypialiśmy w łóżku, zaczęło robić dziwne miny. Trochę mnie zdziwiły, bo pierwszy raz je widziałam, więc się pytam, co on robi. Usłyszałam:
-stwarzam sytuację intymną
XD XD XD Zwijałam się ze śmiechu.
Komplementy też mu nie wychodzą, ale wystarczy że na mnie spojrzy i wiem od razu co widzi :)
ostatnio stwierdziłam, że lubię jak się mnie komplementuje, a kumpel na to "nigdy nie widziałem, żeby ktoś potrafił taki dym z shishy zrobić"- no tego no... zgłupiałam :D