... takie tam

Tak sobie czasem siedzę i myślę .... i myślę... tak sama z siebie, bez pomocy :)


Pamiętam, jak dziś ten czas, gdy polubiłam siebie. Wiem powinnam była napisać, że pokochałam ... ale ja nie jestem taka. Nie zakochuję się na pierwszych randkach. Najpierw siebie polubiłam, potem siebie poznałam. Na koniec się ze sobą związałam, bo się pokochałam. A co ... musiałam za sobą trochę się nachodzić, ale było to opłacalne, bo teraz dobrze mi razem :)
Nabrałam dystansu do siebie, do świata. Zrozumiałam, że zabawny to nie wyśmiewany, a śmieszny, to nie głupi. Szczery, to nie cham, i okrutnik. Lizus, to kłamca. Sam, to nie to samo, co samotny. A ja, to ja ... nie wszyscy dookoła.
Wtedy zrozumiałam, ze uwielbiam gdy ludzie wokół mnie są radośni. Zrozumiałam, że mogę śmiać się, żartować ze Świata i z siebie. A jeżeli ktoś śmieje się ze mną ... nie znaczy że śmieje się ze mnie. A nawet jeżeli, to co w tym złego.
Wtedy powstały moje żelazne (przez lata) trzy sformowania :)
1. "moim SKROMNYM zdaniem ..."  mówione tonem Hrabiny, przełamanej Baronową, z odrobiną Księżnej :) z naciskiem tej pompy na słowie "skromnym"
2. na stwierdzenie 
- nikt nie jest doskonały
- odpowiadałam - jak to ... zapodawałam focha i odwracałam głowę ... jak każdy obrażony właśnie człowiek :)
3. "nigdy nie twierdziłam, że jestem inteligentna" + mina z lekka głupawej gęsi :)
do dziś ich używam ... rzadziej ...pamięć nie ta i refleks szwankuje, ale dalej śmieszą :)

Ale dlaczego to pisze. Właściwie nie wiem. I to chciałam wam pokazać. 
Często tak mam, że po prostu gadam, nawijam ... tak po prostu, jak katarynka.
Wracając do tego dystansu. Od kiedy go mam, nie zastanawiam się za wiele, co sobie o mnie ktoś pomyśli. Oczywiście w sferze bólu i przykrości, tępię me wywody, nawet do minimum. W innych już nie. Jeżeli mam ochotę coś zrobić, to robię ... nawet jeżeli komuś wyda się to śmieszne. 
Pamiętacie Blankę. Był czas gdy ... powiedzmy byłyśmy bezrobotne i bezfunduszowe. Dużo czasu spędzałyśmy na szukaniu pracy itp. Jednak w całej tej beznadziei, byłyśmy wesołe. Potrafiłyśmy idąc chodnikiem ukłonić się do pudla, jamnika czy innego czworonoga.Dyskutować z nim, nad bezsensem spędzania czasu tak pod sklepem. I w ogóle kłaniałyśmy się czworonogom, z którymi miałyśmy kontakt wzrokowy.

Raz Pan Policjant, zapytał nas uprzejmie, 
- dlaczego weszłyście Panie na pasy, na czerwonym świetle ?
- o nie- odpowiedziałyśmy - na zielonym, jak Bozie kochamy, Panie Władzo
- ale migało
- a to możliwe, tak wieje, że mrugałam ... i akurat jak zamykałam, to gasło
- obie Panie tak mrugały ?
- nie tylko ja.
- a Pani ?
- a ja jej ufam, Panie Władzo
Pan policjant był przemiły i poszedł ...

Przygarnęłyśmy kędyś gołębia. Felek był szary i miał błyszczącą szyję :) To były imieniny ówczesnej miłości Blanki. Ważne też to, ze właśnie szłyśmy do hipermarketu, nabyć drogą kupna, składniki na tort :)
Felek tak siedział przy krzakach, a zimno było strasznie .... listopad. Tośmy go zawezmły ze sobą, drogą złapania i włożenia do torby. Felek poszedł z nami na zakupy.
W markecie pewna pani psikała na wszystkich jakimiś perfumami .... aleśmy przed nią uciekały. Cały czas rozmawiałyśmy z Felkiem, przez co Ochroniarz dziwnie na nas patrzył ... no cóż.
Felek gardził ryżem. Opluwał mnie nim niemiłosiernie. Za to zażerał się, stosunkowo drogim (jak dla bezrobotnych) ziarnem/karmą dla papug :(
Felek wylądował u pana w ZOO. Pan lubił ptaki i opiekował się nimi. Pan mnie jednak lekko zawiódł, bo nie zapytał się co Felek lubi, jak śpi i w jakich godzinach ... sama mu musiałam to powiedzieć.
A i Felek miał przetrącone skrzydełko.

Tak piszę o tym ... bo to były fajne czasy. A ja pozwalałam sobie na takie "szaleństwa" i cieszyłam się z nich, jak dziecko z lizaka. Ani wtedy, ani dziś nie widzę w tym nic wstydliwego, czy głupiego. 
Zabawnego, wesołego i owszem :)

3 Responses
  1. Goldika Says:

    i to lubię w Twoich postach... piszesz to co myślisz, nie przejmujesz się co inni mogą o tym pomyśleć. Też takich "Felków" trochę przygarniałam, kotów też. A ze zwierzętami od zawsze rozmawiam, nawet z moim aksolotlem, który mieszka w akwarium w wodzie. Ale co tam, kręci główką czyli coś tam chyba do niego dociera z mojego monologu :)


  2. agabil1 Says:

    Otagowana-złapałam Cię http://makeup-boulevard.blogspot.com/


  3. Dominkab Says:

    Ja tez się z biegiem czasu nauczyłam z siebie śmiać :) I się lubić ;)
    A co do Felka to mam koleżankę, która zaopiekowała się nietoperzem ;)
    pozdrawiam ciepło